TO TYLKO WSPOMNIENIA (odcinek 10)
Stanley McCurtis
(maxbyd@interia.pl)
=================================
w poprzednich odcinkach:
*****
Albuquerque, pokój hotelowy (odcinek 3)
AIDA: Cokolwiek tutaj się dowiesz, pamiętaj, kocham ciebie bez względu na twoją przeszłość.
*****
Albuquerque, pokój hotelowy (4)
AIDA: Mam nadzieję, że znajdziesz to czego szukasz. (...) Chcę, żebyś doszedł prawdy. Będę przy tobie bo ciebie kocham.
*****
Roswell. UFO Center (7)
BRODY DAVIS: Jestem pewien, że ten Max to był kosmita (...) Max Evans.
*****
Roswell. Łazienka. (9)
AIDA: Ja coś widziałam (...) Obrazy. Dziecko. Czułam, że to jesteś ty z dzieciństwa.
=================================
ODCINEK 10
==========
Szeryf Valenti stał bez ruchu.
— Szeryfie! Słyszy mnie pan – powtórzył David Brown. – Czy dwadzieścia lat temu w "Crashdown" miała miejsce strzelanina?
Nastała głucha cisza.
— Nie – po czole szeryfa spłyneła kropla potu. Dostrzegł ją David.
— Jest pan pewien? – chłopak musiał się upewnić.
— Tak – rzekł lekko łamiącym głosem.
Nowojorczycy wyszli z "Crashdown". Szli w stronę "UFO Center". Podchodząc do drzwi Aida Nutter się zatrzymała.
— Co się tobie stało? – spytała swojego chłopaka. – Oczekuję szczerej odpowiedzi.
— Doznałem wizji – David zwolnił kroku. – Ale ta nie była taka jak poprzednie.
— Nierozumiem?
— Czułem się jakbym tam był, ale oni mnie nie widzieli. Tak jakbym to tylko obserwował.
— I co widziałeś?
— Mojego ojca – rzekł pewnie. – I jakąś dziewczynę.
— Tą Tess? – Aida przypomniała sobie imię dzieczyny ze swojej wizji.
— Nie. Ta była brunetką, o prostych włosach – po czym dodał. – Kiedy nacisnąłem klamkę do "Crashdown" także widziałem coś – spojrzał na Aidę. Nie była zadowolona, że dopiero teraz się o tym dowiaduje.
— A co wtedy widziałeś?
— Maxa Evansa jak odprowadzał tutaj dziewczynę – mówił. – Z ich gestów wnioskuję, że byli na etapie flirtu – uśmiechnął się.
— Ja już nic nierozumiem – zatrzymała się.
— Nazwał ją Liz. Została poszczelona. Umierała, a on ją uzdrowił – patrzył jej prosto w oczy. – Tak jak ja ciebie. Tylko że ona umierała.
— Co teraz? – Aida była przestraszona.
— Trzeba przyjąć, że mój ojciec jest kosmitą. A skoro i ja potrafię uzdrawiać rany to pewnie też jestem...
On jest kosmitą, pomyślała Aida. To stawało sie coraz bardziej prawdopodobne. Do tej pory potrafiła odgonić złe myśli. Teraz będzie jej trudniej.
— Chodź – wyciągnął rękę w stronę Aidy. Ta się zawachała.
— Nie jestem pewna – spojżała mu w oczy. – Chcę być sama.
Po tych słowach Aida odwróciła się i poszła ulicą w stronę hotelu.
— Pamiętaj, że kocham ciebie – ale Aida już nie usłyszała tych słów.
Ile razy zapewniała mnie, że bezwzględu na to co tu znajdę, zawsze będzie przy mnie; tylko takie myśli zaprzątały teraz głowę kosmity. Czy te słowa dla niej nic nie znaczą. Właśnie teraz jej potrzebuję.
Po zejściu schodami w dół, David znalazł sie na głównym holu "UFO Center". Wzrokiem szukał Brodiego Davisa, właściciela muzeum.
— Wiedziałem że przyjdziesz – David poczuł czyjąś dłoń na ramieniu. Odwrócił się; stał przed nim Brody. – Szukasz odpowiedzi. Widzę to w twoich oczach – David stał nieruchomo. – Chodzi o Maxa Evansa?
— Chcę wiedzieć o nim wszystko – mruknął David.
— Zapraszam do mnie – ręką wskazał korytarz za schodami.
Na końcu wąskiego i ciemnego korytarza znajdowały się drzwi. Brody wszedł do ciemnego pomieszczenia a za nim David.
— Uważaj, zaraz zapalę światło – rzekł mężczyzna.
Nagle zrobiło się jasno. Dla Davida światło było zbyt jaskrawe – dopiero po chwili "odzyskał" wzrok.
Jego oczom ukazał się mały pokuj. Jedna ze ścian była cała zaklejona zdjęciami. Zdjęciami Maxa Evansa!
*** BŁYSK ***
David znalazł się ponownie na głównym holu "UFO Center". Stali koło niego dwaj mężczyźni. Jednym z nich był jego ojciec.
— Ty jesteś Max Ewans? – spytał ten drugi.
— Tak. Kim ty jesteś?
— Brody Davis. Teraz pracujesz dla mnie.
David nie rozpoznał go – był o wiele młodszy.
*** BŁYSK ***
— On tu pracował – pomyślał David. Po chwili zorientował się, że powiedział to głośno.
— Skąd wiesz – Brody był wyraźnie zaskoczony.
— Yyy, wiesz... – uśmiechnął się – zaciągnąłem języka.
Twarz Brodiego mówiła jednak "nie wierzę" – David to zauważył.
— Na przeciwko muzeum jest taka kawiarnia... – próbował zmienić temat.
— "Crashdown"? – szybko zauważył Davis.
— Tak – David się rozluźnił. – Czy jakieś dwadzieścia lat temu była jakaś szczelanina?
— Skąd wiesz? – ponownie był zaskoczony.
— Szeryf mówił, że żadnej szczepaniny nie było.
— Szeryf Valenti jest w to zamieszany.
— Jak to? – zdziwił się Brown.
— Kayl Valenti należał do grupki Evansa. Jego ojciec, Jim Valenti, uwczesny szeryf, zatuszował całe zajście z tamtego dnia. Nawet są światkowie, którzy twierdzą, że tamtego dnia padł strzał i trafił Liz Parker, a Max Evans ją uzdrowił, bo jest kosmitą i dysponuje mocą uzdrawiania. Ta wersja wydarzeń jest bardzo prawdopodobna, tymbardziej, że nie znaleziono kuli w żadnej ze ścian.
— Liz Parker to brunetka? – David przypomniał sobie wizję sprzed kilkunastu minut.
— Tak. "Crashdown" wtedy należała do jej rodziców. Pięc lat temu przekazali to Valentiemu. Sami jednak nadal mieszkają na górze.
— Gdzie teraz mogę znaleść Liz Parker?
— Wtedy, w 2001, zniknęła razem z Evansem – zaczął Brody. – Trzeba zaznaczyć, że Kayl Valenti także zniknął tamtego wieczora. Wrócił do Roswell po 8 latach wraz z żoną i trójką dzieci. Jego ojciec, Jim Valenti, ciężko zachorował i wkrótce zmarł.
— Jak Szeryf tłumaczył zniknięcie?
— Twierdzi, że nic nie pamięta i zaczął nowe życie w Houdson.
— Houdson? – krzyknął David.
— Dokładnie tam, gdzie kilka dni temu zninęli Evansowie.
— Czyli Max Evans prawdopodobnie mieszka teraz w Houdson.
— Tego nie wiem – Brody rozłożył ręce. – Ale to jest najbardziej prawdopodobna hipoteza.