TO TYLKO WSPOMNIENIA – odcinek 7
MaxByd
maxbyd@interia.pl
—-------------------------------
w poprzednich odcinkach:
~~~*~~
RICHARD: W tym samolocie zginął prawnik z żoną z Roswell. (...) zginęli tam Evansowie.
~~*~~
AIDA: Teraz wiemy kim byli twoi dziadkowie. Wystarczy znajeść ich dzieci.
~~*~~
RICHARD: Tony? (...) aktywował sie jak wiozłem jednego chłopaka. (...) Prawdopodobnie jest synem Maxa (....) On nawet nie wiem kim jest. To nam ułatwi zadanie.
—-------------------------------
ODCINEK 7
—--------
David Brown i Aida Nutter weszli do budynku na którym widniał napis "UFO CENTER". Napis był napisany wielkimi zielonymi literami. Wejście do muzeum prowadziło przez schody w dół budynku. Po muzeum kręcili się turyści.
Nowojorczycy przechodzili kolejne sale w których znajdowały się zdjęcia statków kosmicznych, piktogramów na zbożu. Zdjęcia przedstawiały zdjęcia także z innych krajów.
Przyglądali się zdjęciom bez większego zachwycenia.
Podkoniec wędrówki doszli do sali do której zapraszał napis "Żyli pośród nas". Znajdowały się w niej informacje o kosmitach żyjących w Roswell na przełomie wieku.
— Aida – David z zaciekawieniem patrzył na wycinkę pierwszej strony "The Roswell Times". – Spójrz – wskazał artykuł zatytuowany "Kosmiczni maturzyści".
Aida przyjrzała się gazecie.
— "Ten rocznik mieszkańcy Roswell zapamiętają z pewnością na długo" – Aida czytała starą gazetę. – "Uroczystość rozdania świadect maturzystów rocznika 2001 przebiegała normalnie do momentu, gdy na scenie zjawił sie wybitny ufolog Bryce McCain. Podczas jego wystąpenia na scenę wkroczył jeden z maturzystów. Z relacji uczniów siedzących podczas uroczystości na sali, wynika że uczeń powiedział McCainowi coś na ucho, po czym ten wyszedł z sali. Uczeń rozpoczął przemowę. Nagle w sali rozbłysło ostre światło, a po jego znignięciu wygłaszającego przemowę ucznia nie było. Wraz znim zniknęło parę innych maturzystów, w tym uczennica najlepsza na roku. Wśród amatorów UFO słychać opinie, że maturzystów porwali kosmici. Błysk światła spowodował, że wszystkie klisze zostały naświetlone, a wszystkie kamery całą uroczystość nakręciły jako czarny obraz. Tak więc nie mamy żadnych dowodów porwania maturzystów przez kosmitów poza relacją ponad 200 uczniów i ich rodziców."
— To wydarzyło się przed moją adopcją.
— Musimy się dowiedzięć jacy maturzyści zniknęli.
— Ależ to bardzo łatwe – do pary podszedł mężczyzna przed piędziesiątką. – Nazywam się Brody Davis, jestem właścicielem " UFO Center". Jeden tu nawet pracował.
— Całe życie szukałem kosmitów – mężczyzna rozpoczął rozmowę. – Poszczęściło mi się i kupiłem to muzeum od fanatyka UFO. Jeden z pracowników został wtedy porwany – słowo "porwny" Davis mówił z ironią.
— Pan nie wierzy w to porwanie? – David zauważył tą ironię.
— Nie. Razem z nim zniknęła cała jego grupka. Zbieg okoliczności, że zniknął on i jego przyjaciele?
— A jaka jest pana koncepcja? – Aida spytała właściciela muzeum.
— Może wyda się to wam dziwne i szalone, ale oni nie zostali porwani. To było zamierzone i oni wiedzieli że znikną, bo oni byli nimi.
— Dobrze rozumiem? – David był zdziwiony. – Byli komitami?
— Nie wiem, czy wiesz, Kosmici wcale nie są małymi zielonymi ludzikami. Są tacy jak ty, czy ja.
— Do skąd te zdjęcia, które są w poprzednich salach. Te które przedstawiają właśnie małych ludzików.
— Ludzie wierzą, że kosmici to zielone stworki, więc taki towar trzeba im sprzedać. Ludzie nie kupywaliby maskotek kosmitów w kształce człowieka – mężczyzna wyjaśnił z uśmiechem na twarzy.
— Czyli kosmici zostali skomercjalizowani?
— Dokładnie. Ja jestem poszukiwaczem kosmitów, dlatego zbieram o nich wszelkie możliwe informacje. I dlaetgo wiem, że ten Max to był kosmita.
— Jaki Max? – David nie wiedział o kogo chodzi.
— Max Evans – Davis odpowiedział. – Ten pracownik.
— Evans? – Czy przypadkiem nie jest on synem tego prawnika, który zgninął w katastrofie lotniczej w Houdson?
— Skąd wiesz?
David i Aida wymownie spojrzeli na siebie. Nic nie mówili.
— Mie mogę w to uwierzyć – wybuchnął David. Całą drogę powrotną do hotelu milczał. Teraz, kiedy nie byli już na ulicy wśród gapiów mógł wyładować swój gniew.
— David, to są spekulacje kosmicznego wariata – Aida próbowała podważyć słowa Davisa.
— Jeżeli mój ojciec był kosmitą, to co? ja też jestem?
Te słowa "zamurowały" Adię. Czy mogła pokochać kosmitę. Natychmiast otrząsła się. Przed nią stał cały czas David Brown, ten którego pokochała przed kilkoma laty.
— Nawet nie jesteśmy pewni, czy ten Max to twój ojciec.
— Aida! Nie widziesz tego – krzyczał. – To się trzyma całości. Kosmita płodzi dziecko, matka jednak umiera i zostaje sam z półczłowiekiem – półkosmitą. Ma w perspektywie odlot na własną planetę więc oddaje go do adopcji.
— Takie rzeczy zdażają się tylko w filmach.
— Albo inna opcja – ciągnął David, ciągle zdenerwowany. Jakże musi on tłumić w sobie emocje, jeżeli całą drogę z muzeum do hotelu przeszedł w milczeniu.
— Książę przed ślubem postanawia zaszaleć i wraz z własnym orszakiem przylatuje na inną planetę i "rozsiewa swe królewskie nasienie". Potem odlatuje, a matka oddaje niechcianego kosmitkę do adopcji.
— Czy ty siebie słyszysz. David usiąć, zapraz przyniosę tobie tabletki to się uspokoisz.
Aida poszła do łazienki. David siedział nieruchomo z oczami skupionymi na jednym punkcie.
— David!!! – z łazienki dobiegło wołanie Aidy.
David nadal siedział nie ruchomo.
— David!!! Pomóż mi!!!
David się ocknął. Pobiegł natychmiast do łazienki. Zobaczył siedziącą na podłodze dziewczynę, z krwawiącą dłonią. Obok leżała rozbita szklanka.
— Mocno krwawi – już spokojnym głosem powiedziała Aida. Teraz był przy niej David, więc wszystko musiało się dobrze skończyć. – To pewnie tętnica. Musisz zatamować krwawienie.
— Apteczka – David "zakręcił się", bo nie wiedział gdzie jest apteczka.
— W szafce pod oknem.
David podbiegł do okna i wyjął z szuflady apteczkę. Wyjął chustę trójkątną i skierował się do Aidy. Chustą musiał zatamować krwawienie.
Zwinął ją odpowiednio i zręcznym ruchem obkręcił dłoń chustą. Poczuł zimny dreszcz. Głos Aidy słyszał z coraz dalszej odległości. Poczuł ból z rany. Czuł płynącą po swoim ciele krew. Nagle zaczęło bić jakby drugie serce, serce Aidy. Teraz byli jednym ciałem, a ich serca były jednym sercem. Skupił się na rozerwanej tętnicy. Widział ranę z której wypływa krew. Skupił się na złączeniu tętnicy. Nie wiedział dlaczego, ale to skutkuje. Tętnica była już całością, krew przestała wypływać, a bólu już nie było.
Drugie serce już nie biło. Aida patrzyła z niedowierzaniem na chłopaka. On siedział przy niej bez ruchu.
Rany już nie było. Pozostała tylko krew znajdująca się na podłodze.
— Co ty zrobiłeś?
— Nie wiem.